***
Więc stało się. Poczucie zagrożenia zaszczepione. Wokół niepewności i strachu przed tym, co może nadejść, zbieram się do działania.
Konflikt globalny goni konflikt państwowy, wstrzykuje mi myśli mętlik. Nie wiem co bym zrobił, co robić nie wiem.
Jest marzec 2015 roku. Pracuję z Wasylem. Wasyl ma lat 30 i pracuje w Polsce. W swoim kraju, pochłoniętym konfliktem, jest uznawany za banderowca. Nie przez poglądy - pech/szczęście miał, bo też w danym regionie się urodził.
Dwa tygodnie temu, pocisk zabił mu szwagra. Mówił o tym w sposób przypominający opowieści o tym, jak mleko wczoraj wykipiało.
Witamy na wojnie. "Był chłop. Szkoda, dobry był. Siostra dostanie 150tys. I co? I nic"
Witam w Polsce. Jestem Mariusz, lat 25 z mglistą perspektywą i jasnym pragnieniem życia przynajmniej drugie tyle.
Do wojska mnie nie wzięli. Studentem byłem, przeszkolenia nie mam.
Jak trzymać karabin - nie wiem..
Jak strzelać z jakiejkolwiek broni - nie wiem.
Poziom kondycji - wyspecjalizowany-wysoki, idealnie przystosowany do pisania na laptopie. Leżąc.
Umiejętności specjalne - obserwacja(rzeczywistości?), z wyraźną wadą wzroku.
Ideowość - nieustannie tworzy się.
Obraz tego spać nie daje. Bo też, z przekazów medialnych, z ust polityków płyną do mnie sygnały, że patriotą prawdziwym nie jestem.
Jałową tkanką społeczną raczej, co to stada nie ma, a i angażować się w stado nie chce.
Co to myśli, co czyta i co błądzi, bo też rzeczą ludzką błądzenie podobno jest.
W świetle tego, sen o powszechnej mobilizacji.
O tym, że w cztery godziny zostanę zabrany na ćwiczenia, gdzie starszy stopniem, pokaże mi czym jest życie, bez zgody na konfrontację z moją wizją.
W świątyni Boga wojny, życia się nauczę.
Czy naprawdę gotowi państwo/gotowe państwo są/jest na to, aby dać mi do ręki karabin ?
W sytuacji skrajnej, musisz się przełamać.
Strzelić raz, zabijając siebie i jego.
Wroga narodu. Pech chciał, że moja góra go tak określiła, tak jak jego określa mnie. Z górą się nie dyskutuje, bo też wobec góry jestem trybikiem, nic nie znaczącą jednostką. Jednostką, która swoją szansę, na bycie masą, straciła na lubieniu. Tego.
Tego ptysia miętowego. Z wypiekami na twarzy, młodzieńczym wąsem, czy lumberseksualną brodą.
Na muszce widzę przyjaciela nie- ?
I ktoś strzela. I obaj giniemy.
Zostaniemy bohaterami.
Bohaterami masy bezkrytycznej.
Super !
***
W świecie moim wiejskim jest telewizor. Z telewizora wylewa się na mnie formuły. Formuły czarno-białe, z czarnych przewagą.
Stawia telewizor tezy wyraziste, tezy kontrastowe, w których szarości brak.
Słuszność swych poglądów udowadniają mi mądre głowy, wyciszające głos sprzeciwu.
Widzę kolorowy obraz, a na nim poglądy monochromatyczne.
Im świat bardziej szary, tym myśl bardziej czarno-biała.
Powszechne dążenie do specjalizacji, widzę w społecznej debacie. Jeśli głos ludu przejawia się w komentarzach internautów, to też daleko mi ciągle do wyrazistości.
Jej brak, czyni mnie podejrzanym. Agentem, co to neguje prawdy objawione. Nasze, mojsze. Przez kogo i kiedy określone - nieważne, dopóki stoi za mną grupa. Grupa wsparcia tego, co moje. Co moje, to ich. Co nasze, nie wiadomo.
Jestem misiem. Ciapciusiem. Bezkonfliktową kluchą ciepłą. Wujkiem miękkim.
Wierzący poszukujący, oszukujący.
Mały świat mój rodzi pytania. Duży świat je odrzuca.
Wielopolowe* zwątpienie w konstrukcję rzeczywistości, nie pozwala na wrzucenie do worka określającego. Ni pies, ni wydra to to. Ni to faszysta, ni anarchista, a do centrum też temu daleko. Dziwny twór, z takimi się nie dyskutuje.
Dorośnie, to pogadamy.
Jak medialnie ugryźć konflikt stron, które zadając pytania, oczekują odpowiedzi.
Odpowiedzi, nie kontry.
Nie ubliżeń, nie nawiązań do tego kim była i co robiła matka twa i moja.
Ani kto gdzie dziadka miał.
Wiem, to nie sexi.
Nikt tego nie polubi.
Ani też nie sprzeda.
*znowu tworzę sobie słowa. Taki defekt mariuszowy.
***
"– Żyjemy w kasynie, gdzie cudza wygrana jest równa mojej stracie, a bank z reguły wychodzi na swoje. W kasynopodobnym społeczeństwie, w jakim żyć nam wypadło, nie ma miejsca dla solidarności z przegranymi - mówi prof. Zygmunt Bauman."
Może i tak.
Może i nie.
Rozwiązania tu nie było. W wywiadzie tym.
Upraszczając i spłycając. Na chłopski rozum: "jak j**** to je****"
Wtedy pomyślimy.
Spoczko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz