Powinienem śnić mniej, czyli
jaki Mariusz, takie koszmary.
Mokra kołdra i niebieskie światło. Na świat okno niebieskie. Poranek.
Sen mi się wyśnił. O rewolucji. rewolucyjny.
Pokolenie. W szeregu my. Ustawieni jedno pod drugim.
Opór i jego wyraz. Słowo "stop" przewijające się w narracji i kciukiem przewijane.
W śnie się zebraliśmy. Tam trwała walka. Tam zaznaczyliśmy swój byt, pokazaliśmy 99% swoich możliwości.
W krwawym konflikcie, monitory spłynęły niebieską krwią naszych braci.
Wielu zablokowano, wielu ograniczono. Ograniczeni w walce, rzucaliśmy się do słowa.
Słowo było wyrazem. Wyraz był odczuciem. Odczucie było nasze. Nasze było ich.
Istotę swego buntu zawarliśmy w 140 znakach.
A dzisiaj umarł mistrz. Smutek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz