Strony

122



    Kolejny dzień, drugi na wsi tydzień.
Poranne kawowo-papierosowe rytuały zastąpiła ciepła herbata i z psami rozmowa. Dziwna to sielankowość, wymieszana z przytłaczającym brakiem hałasów miasta. Ręce mi nie drżą, znów się wysypiam. Spokój przedwiośnia, wszystko mi się gubi w szarościach. Miło.

Tłumów nie ma, nic się nie stanie. Manifestacja do/za/przeciw czemukolwiek nie przejdzie mi przez podwórko, w moją małą prywatność nie wkroczą hasła o wolność, sprawiedliwość i zmiany jakiekolwiek.
Powoli zaczynam przyzwyczajać się do tego, że stolica nie wymaga ode mnie życia w jej tempie, a czas pracy zależny jest tylko od mojego(no i może szefostwa) "widzi-misię". Robię już sporo zdjęć. Blogowe, modowe, architektury, ludzi - znowu zaczynam widzieć tematy. Miło.

Zazwyczaj unikam takich zdjęć, jednak po kilku latach poszukiwań tego modelu butów o numerze 50 - znalazłem. Mam. Kolejny punkt z mojej "bucket list" odhaczony.




1 komentarz: